Bitwa pod Kurskiem. Największa bitwa pancerna w historii. Pierwszy etap marszu Armii Czerwonej na Berlin. Starcie dwóch systemów wojskowych i politycznych - nazistowskiego i sowieckiego - w którym rozstrzygnęły się losy II wojny światowej.Z jednej strony pisze się o niej z epickim rozmachem. Z drugiej zaś, chociaż minęło ponad siedemdziesiąt lat, obraz bitwy wciąż jest niepełny. W porównaniu ze Stalingradem czy operacją "Barbarossa" jej dzieje są słabo zbadane, a w opracowaniach fakty mieszają się z mitem.Ogólnym założeniem książki Dennisa E. Showaltera, jednego z najwybitniejszych amerykańskich historyków wojskowości, jest oddzielenie tych legend od prawdy i przedstawienie obecnego stanu wiedzy o batalii. To, co działo się na polu bitwy, jest także pretekstem do rozważań o zagadnieniach operacyjnych, strategicznych i politycznych, bez pomijania jednak ludzkiego wymiaru walk na froncie wschodnim.Autorowi udało się dotrzeć do licznych informacji dostępnych dopiero od niedawna, a także do oficjalnych i prywatnych relacji, które przybliżają sytuację na najwyższych szczeblach dowodzenia i w ogniu walki.
UWAGI:
Indeks.
DOSTĘPNOŚĆ:
Dostępny jest 1 egzemplarz. Pozycję można wypożyczyć na 30 dni
Od stycznia 1945 roku zaczęła się paniczna ewakuacja ludności niemieckiej z Zachodnich i Wschodnich Prus. Około dwóch milionów niemieckich cywilów, rannych żołnierzy i robotników przymusowych - szukało drogi ucieczki na Zachód. Pod huraganowym ogniem artylerii i bombami Armii Czerwonej. Mogli już tylko liczyć na pomoc resztek 2. Armii niemieckiej. W styczniu 1945 roku ze zgrupowania kurlandzkiego przerzucono na Pomorze cztery pełne dywizje, wśród nich 4. Dywizję Pancerną. Miały one wzmocnić zachodniopomorski front, a także osłaniać ewakuację ludności cywilnej i rannych z portów Gdańska, Gdyni i Mierzei Wiślanej.O tej wielkiej ucieczce sporo już pisano. Ale o tych, którzy osłaniali uchodźców - o "żołnierzach ostatniej godziny" - niewiele. Hans Schaufler, podporucznik 35. Pułku 4. Dywizji Pancernej, opisuje ostatnie miesiące wojny, zaciekłe walki na Pomorzu z nacierającymi wojskami 2. Frontu Białoruskiego. Rozpaczliwe próby utrzymania Tucholi, Torunia, Bytowa, Kartuz, Żukowa, Gdyni, Sopotu. I wreszcie Gdańska, który stał się dla Niemców "kotłem czarownic" i gdzie zginął dowódca 4. Dywizji, gen. Clemens Betzel. Opisuje zatopienie "Wilhelma Gustloffa" i "Goi". Ale pisze też o egoizmie, o dekownikach i o żołnierzach, którzy nie chcieli już dalej walczyć.
Autor, brytyjski generał, uznawany za jednego z najlepszych specjalistów od walk prowadzonych przez Waffen SS, analizuje wszystkie kampanie II Korpusu Pancernego SS, m.in. działania w Ardenach, pod Arnhem, na Ukrainie i Węgrzech. Reynolds, który w stopniu generała-majora przez lata kierował Siłami Manewrowymi Dowództwa Połączonych Sił Zbrojnych NATO w Europie, swoje doświadczenia przy opracowywaniu strategii wojsk lądowych wykorzystuje w "Synach Rzeszy" do głębokiej analizy działań wojennych prowadzonych przez II Korpus Pancerny SS i w ciekawy, rzeczowy i pozbawiony uprzedzeń sposób przedstawia intrygujące opisy walk i własne wnioski, które zaskoczą wielu czytelników.Dużym udogodnieniem jest trzydzieści pięć map obrazujących kolejne walki korpusu.Fragment książki"To nie jest koniec. To nie jest nawet początek końca. Ale jest to może koniec początku." - tak mówił Winston Churchill 11 listopada 1942 roku, w orędziu adresowanym do Brytyjczyków. Jednak był to początek końca. Oddziały Wspólnoty Brytyjskiej przebijały się przez linie obronne Niemców pod El Alamein, a miesiąc później Armia Czerwona przeprowadziła swoją pierwszą wielką kontrofensywę na froncie wschodnim.Po raz pierwszy od początku wojny nazistowskie Niemcy zostały zmuszone do obrony i wkrótce spotkały się z koszmarem walki na trzech frontach.Odpowiedź Hitlera była do przewidzenia. Rozkazał formowanie nowych dywizji i zwiększenie liczby formacji pancernych. Nie jest specjalnym zaskoczeniem, że Heinrich Himmler, Reichsführer SS, zapewnił jednostkom Waffen SS udział w tym procesie. Rozrost tej formacji był pożądany z dwóch powodów. Po pierwsze, przywódcy hitlerowscy widzieli w tej organizacji przeciwwagę dla Wehrmachtu, któremu nigdy całkowicie nie ufali. Po drugie, w razie zamieszek wewnątrz Niemiec, raczej Waffen SS niż armia będzie przywracać ład i porządek.W 1943 roku powstały trzy nowe dywizje grenadierów pancernych Waffen SS. 9. i 10. Dywizja powstały ma początku tego roku, zaś 12. Dywizja Hitlerjugend została powołana do życia rozkazem wodza dnia 24 czerwca. Jednostki te dołączyły do istniejących już 1. Dywizji Leibstandarte Adolf Hitler, 2. Dywizji Das Reich, 3. Dywizji Totenkopf i 5. Dywizji Grenadierów Pancernych Wiking. Przed końcem 1943 roku wszystkie te dywizje zostały zreorganizowane i przemianowane na dywizje pancerne.
Otto Carius zaczął karierę czołgisty jako osiemnastoletni szeregowiec, potem był dowódcą Tygrysa, a zakończył wojenne losy w stopniu porucznika na stanowisku dowódcy kompanii Tygrysów. Brał udział w ponad 50 bojach pancernych, zniszczył ponad 150 czołgów przeciwnika. Pięciokrotnie ranny. Odznaczony Krzyżem Żelaznym II i I klasy i Krzyżem Rycerskim z Liśćmi Dębowymi.Na froncie wschodnim znalazł się w czerwcu 1941 roku. Po zdobyciu Wilna Litwini entuzjastycznie witali niemieckich żołnierzy. Carius ze zgorszeniem obserwuje, jak Litwini rabują miejscowych Żydów.Wydawało się wówczas, że to rzeczywiście będzie Blitzkrieg. Ale już wkrótce zaczęły się krwawe, uporczywe walki na Froncie Leningradzkim, nad Narwą, udział w operacji "Strachwitz" i "Lew Morski".I na koniec odwrót w lipcu 1944 roku, gdy walczono już tylko o to, by nie zmienił się on w paniczną ucieczkę.TYGRYSY W BŁOCIE to wspomnienia z frontu wschodniego, gdzie Carius musiał walczyć nie tylko z nieprzyjacielem i jego czołgami, ale także z wszechobecnym błotem, bagnami, mrozem. Opisuje bohaterstwo żołnierzy z pierwszej linii frontu, ale nie stroni od krytycznych ocen wielu dowódców różnego szczebla, ich braku wiedzy i asekuranctwa, a czasem nawet tchórzostwa.Wspomnienia te pisał jednak przede wszystkim "Ku chwale Tygrysa", bo to ten ciężki czołg, uzbrojony w potężną armatę 88 mm, jest prawdziwym bohaterem książki.. Choć nie "grzeszył urodą", to jednak jego siła budziła podziw.Najgroźniejszym przeciwnikiem Tygrysów były rosyjskie czołgi T-34 i T-43. Otto Carius pisze o nich z profesjonalnym uznaniem.To czołgi zdecydowały o wyniku wojny na froncie wschodnim